Impresje Lecha “Postanowienie” – odc.4

Urzędnik I do Urzędnika II (ze świętym oburzeniem w oczach):

  • Kto to widział, kto to słyszał,
    żeby babie było- Michał!
    Urzędnik II do Urzędnika I (konfidencjonalnie):
  • Ale to jest większa bida,
    kiedy chłopu jest – Brygida!!!
    ………………………………………………………………………………………………………………………………………………
    Winorośl rośnie, słoneczko świeci, letnia cisza zamyka powieki. Gdy tak sobie poleguję na miedzy, jak to mieszkańcy wsi mają w zwyczaju na przełomie lipca i sierpnia, coś za mną zaszurało, zaskrzeczało i prasnęło. Obejrzałem się i ujrzałem gołębia przecudnej urody kończącego lot w rzędach winorośli. Wyhamował, z gracją poprawił ogon, zarzucił skrzydła na grzbiet i resztę dystansu pokonał pieszo. Za tanią, metalową obrączką na łapie miał zatknięty zwój. Stanął przede mną, rozejrzał się uważnie dokoła i wytrząsnął zwitek na murawę. Kłapnął dziobem, jakby chciał coś powiedzieć, ale rozmyślił się i odleciał.
    “POSTANOWIENIE
    w nawiązaniu do Zarządzenia Ministerstwa Rolnictwa z dnia z późniejszymi zmianami patrz Dziennik Ustaw z dnia znowelizowany w dniu na podstawie Ujednoliconych Norm Regulacyjnych Obszarów Wiejskich i aktów późniejszych właściwych dla stosownych aktów formalno-prawnych przypisanych służbom nadzoru i władz samorządowo- cudzołożniczych dostosowanych do wezwania imiennego w ramach kompetencji nadanych przez Centralny Zarząd i podległe mu oddziały ZOMO jako organowi wykonawczemu i zdawczo-odbiorczemu wzywa się wnioskodawcę pod groźbą kary chłosty i utraty mienia oraz przepadku zadatku na podstawie paragrafu oraz wszelkich praw odszkodowawczych i karno skarbowych wyższego rzędu zawieszonych stosownym orzeczeniem do odwieszenia postępowania co było do wykazania jak na wstępie na niniejsze nie przysługuje odwołanie w terminie wiosenno-letnim po uprzednim uiszczeniu opłaty w stosownym oddziale terenowym Inspektoratu lub/i pracownikowi aparatu państwa i władzy sądowniczej jako zatwierdzone odrębnym wnioskiem poprzedzającym następny załącznik patrz co było na początku decyzji o ustanowieniu….”
    Gołąb znowu wylądował przed moim nosem. -Pomyłka – warknął przez zaciśnięty dziób. Chwycił pazurami zwitek i zatknął go na powrót za obrączkę. – To wewnętrzna korespondencja pomiędzy Piharsem a WSijarsem. Mam nadzieję, że nie rozgadasz po wsi o tym, co zdążyłeś przeczytać – zaskrzeczał. Zanim odleciał, zrzucił brązowo-szarą pucę.
    Przekręciłem się z pleców na brzuch, jak to robią od wieków na polskiej wsi w samo południe. Patrzyłem na to, co zostało po gołębiu. Konsystencja i niezdrowy kolor wskazywał na bolesną niestrawność. Widać, nie pił biedak wina. Bo wino właśnie, a specjalnie czerwone, ulgę by mu przyniosło i pewniejsze loty.